- A wiesz, co to jest białe,
czarne, białe, czarne, białe, czarne bum?
- Zakonnica spada ze schodów – mruknęłam znudzona,
zawijając na palec kolejne tony wełnianego motka.
- Lub zebra spada ze schodów – podsunął w głębokim
zamyśleniu. – Albo Louis spada ze schodów… na zebrze…
- A co z bum? –
wtrąciłam.
- No, że już spadli, nie?
Przewróciłam
oczami, wzdychając. Skupiłam się na wyszywaniu różowych literek, z których
miało powstać imię Becky i
jednocześnie słuchałam wesołego trajkotania Nialla. Swoją drogą, to tą swoją
radością mógłby obdzielić wszystkie kucyki Pony. A i one rzygałyby tęczą.
W sumie ja też
nie byłam dziś zbyt ponuro nastawiona. Bardzo cieszył mnie fakt, że Becky
nareszcie wraca z USA. Nie widziałam jej prawie trzy miesiące, co jeszcze
bardziej utwierdzało mnie w przekonaniu, że miło by było, gdyby wreszcie się tu
pojawiła. No i jeszcze TayTay, ale z nią byłoby ciężej. Trasa koncertowa i te
sprawy… nie orientuję się w tym za bardzo, ale wiem, że to kupa roboty. Poza
tym, trochę dowiedziałam się od chłopaków i samej TayTay.
Nużące gadanie
Nialla zakłócił trzask drzwi. Po chwili w salonie pojawił się Louis.
- Vani, twój tata powiedział, że dzisiaj będziecie robić
świniobicie – obwieścił na jednym wdechu, opadając na kanapę obok Horana.
- O której? – spojrzałam na niego zza długiego, żółtego
swetra, na sekundę przestając wypuszczać seryjną produkcję pętelek z moich
drutów.
- Po południu. Kazał jeszcze pojechać po żarcie dla kur –
dodał.
- Świniobicie? – wciął się Niall. – Co to znaczy?
- Będą zabijać świnię – wytłumaczył za mnie Lou.
- Znowu? – jęknął Horan. – Najpierw kogut, teraz świnia…
te zwierzęta u was nie mają zbyt kolorowego życia…
- Taki los – wzruszyłam ramionami.
- Wiecie co? Od teraz jestem wegetarianinem – stwierdził,
poprawiając się na kanapie.
- Z ciebie taki wegetarianin jak z koziej dupy trąba –
prychnął Tomlinson, a ja zaśmiałam się głośno. – Przecież ty dnia nie
wytrzymasz bez mięsa.
- Wytrzymam… ale ja nie chcę po prostu – mruknął
naburmuszony Horan.
- Pragnę ci przypomnieć, że wegetarianizm polega na nie
jedzeniu mięska – uśmiechnęłam się.
- Oj cicho! – machnął ręką i wyszedł z pokoju.
∞
Stałam przy
oknie, bacznie obserwując ulicę. Jak na razie, nikogo na niej nie widziałam. Czekałam na Becky, która miała się za chwilę pojawić.
- Cześć – usłyszałam za sobą dziewczęcy, trochę skrzeczący
głosik. Odwróciłam się, by ujrzeć przed sobą niską brunetkę.
- Gomeeeeeez! – krzyknęłam, przytulając ją mocno. – Jak
tyś tu weszła, skubańcu? Czyżbyś już poznała moich kolegów?
- Bingo – uśmiechnęła się Becky. – Poszłam naokoło.
Chciałam ci zrobić suprajsa. Cieszysz się, co nie?
- Jeszcze się głupio pytasz. Pewnie, że się cieszę!
Wiesz, jak się stęskniłam? Musisz mi wszystko dokładnie opowiedzieć.
- Wszystko, to znaczy co? – uniosła jedną brew do góry.
- Już mi tu nie strugaj głupa, kurde. Wszystko! Jak było
i w ogóle - wypchnęłam ją z domu.
- Idziemy do ogrodu? – upewniła się. Skinęłam głową. –
Spoko. Zobaczymy, ile tam zdziałałaś, jak mnie nie było.
Podeszłam do
obrośniętej różami bramy. Z kieszeni szortów wyjęłam mały, złoty kluczyk i
otworzyłam nim kłódkę. Pchnęłam furtkę i przepuściłam Becky do ogrodu.
Ogród – w tym
przypadku pojęcie względne. Było to takie moje zacisze, gdzie byłam tylko ja,
Becky i TayTay. Nikogo więcej tam nie wpuszczałam. Bramę zawsze zamykałam na
kłódkę.
Po obu stronach
rosło mnóstwo kwiatów w różnych kolorach. Szłyśmy dosyć wąską dróżką usypaną z
małych kamyczków. Po bokach ustawiłam zielony płotek. Na samym końcu ścieżki
był niski podest, na którym stały dwa, wiklinowe fotele i stolik. Obok
umieściłam niewielką szafeczkę, w której zazwyczaj trzymałam miliony zapisanych
kartek i miliardy połamanych ołówków. To właśnie w tym miejscu siadałyśmy z
TayTay i pisałyśmy bardzo dużo najróżniejszych piosenek. Wykorzystała prawie
wszystkie. Ale ludzie żyli sobie w przekonaniu, że pisała je ona, wraz ze
sztabem specjalistów. Prawda była naszą słodką tajemnicą, o której nikt nie
wiedział. No, oprócz Becky.
Ale najlepszym –
moim zdaniem – punktem całego ogrodu, była mała, bardzo pochylona do ziemi
topola, pod którą zawsze stała gitara. Niezwykła gitara. Przed każdą trasą
koncertową, TayTay pisała mi coś na niej. Mogłam odczytać to dopiero, kiedy
wyjechała. To była nasza mała tradycja. Miałam na niej już cztery napisy i jej
autograf z dedykacją dla mnie. Ta gitara była najcenniejszą z rzeczy, jakie
posiadałam. Pełna wspomnień. Pełna magii.
Ja i Becky
usiadłyśmy na wiklinowych krzesłach. Podsunęłam jej pod nos miskę truskawek.
Uśmiechnęła się w odpowiedzi i zaczęłyśmy trajkotać – jak zwykle – o wszystkim
i o niczym.
∞
- Cześć, Becky – uśmiechnąłem się nieśmiało, siadając na
ławce obok dziewczyny.
- Cześć, Niall – odparła.
- To.. eem… skąd pochodzisz? – spytałem, nie wiedząc, od
czego zacząć rozmowę.
- Z Little Faringdon – zaśmiała się cicho. – A ty?
- Z Mullingar – powiedziałem.
- To w Irlandii? – kiwnąłem głową. – Byłam tam kiedyś! Z
Vanly i TayTay – uśmiechnęła się.
- Serio? – zdziwiłem się. – Po co?
- Na wycieczce szkolnej byłyśmy – wyjaśniła Becky. – W
Mullingar przebywaliśmy krótko, ale zdążyłyśmy trochę połazić. To bardzo miła
okolica – stwierdziła. – Ale teraz już tam nie mieszkasz, prawda?
- Mhm. Razem z chłopakami zamieszkaliśmy w Londynie.
Wiesz, X Factor i w ogóle… chcieliśmy
mieć bliżej do tego wszystkiego.
- Byliście w X
Factor? – spytała Becky, siadając po turecku naprzeciwko mnie.
- Tak… jeśli chcesz, mogę ci wszystko opowiedzieć…
∞
Szłam sobie
przez salon w stronę kuchni z zamiarem zmywania. Nagle się o coś potknęłam i
runęłam na ziemię trochę zdezorientowana. Dosyć sprawnie zebrałam się z podłogi
i podniosłam dwoma palcami szmatkę, która tak bezczelnie wpakowała mi się pod
nogi. Obejrzałam ją ze wszystkich stron. Zmywanie
poczeka… Trzymając ją jak najdalej od siebie, wkroczyłam do pokoju
chłopaków, gdzie zastałam Harry’ego i Liama.
- Co to jest? – podyndałam im przed oczami tym czymś.
- No jak to co? Gacie – odparł Hazza.
- Czyje?
- Louisa – tym razem odpowiedział mi Liam.
- I’m sexy and I
know it? – przeczytałam biały napis na czarnych gaciach. - Serio? Ten chłopak
ma zdecydowanie za duże mniemanie o sobie – westchnęłam.
- Być może panny na to lecą – wzruszył ramionami Styles.
- Tak… pewnie te z gładzią szpachlową na twarzy… -
mruknęłam.
- Ładnie to nazwałaś – zachichotał Hazza.
- Może być jeszcze różowy cement, jak wolisz – machnęłam
ręką, wychodząc z pokoju.
Skierowałam się
z powrotem do kuchni, gdzie (potencjalnie) mógł znajdować się właściciel gaci. Niestety,
tam go nie znalazłam. Jak na złość, kiedy miałam na niego nawrzeszczeć i zrobić
długi, monotonny wykład na temat tego, jak okropnie jest bałaganić, a zwłaszcza
już swoimi własnymi bokserkami w czyimś domu, zwiał. Był, a teraz już go nie
ma. Podły człowiek.
Wyszłam z domu,
kierując się na podwórko. Na jego szczęście, znalazłam go tam. Gadał z Zaynem. Podeszłam
do nich i wypuściłam gacie z ręki dokładnie nad głową Tomlinsona.
- Czy ciebie nigdy nie nauczono, że nie zostawia się
części swojej garderoby na środku mieszkania?
- O, szukałem ich! – ucieszył się. Przejechałam sobie
ręką po twarzy.
- To chowaj tak,
żeby je potem znaleźć – poradziłam mu. Kiwnął głową ze zrozumieniem i poszedł
do pokoju.
- I tak cię nie posłucha – stwierdził Malik.
- No przecież wiem – zaśmiałam się cicho.
***
wiem, krótki. wiem, bez sensu. wiem, fuuj. ale nie miałam czasu po prostu :c mam nadzieję, że następny pójdzie lepiej...
pojawiła się Becky! co o niej myślicie? piszcie w komentarzach :)
dzięki za ponad 700 wyświetleń :* jesteście kochani <3
i jeśli macie jakieś pytanko do Vanilli, Harry'ego, Becky czy do kogokolwiek z bohaterów, albo do mnie, to odwiedzajcie zakładkę pytania :)
do następnego ;3
kocham was xoxoxo
Witam na try-trust-him.blogspot.com pojawił się nowy rozdział. Zapraszam:)
OdpowiedzUsuńPS. ja zabieram się za czytanie ;)
buziaki Sophie
Soł, rozdział zdecydowanie za krótki jak na Ciebie. Przyzwyczaiłam się do notek, które czytałam przez 10 - 15 minut, a tu ciach rach i nie ma więcej i chce wiedzieć co dalej. Powoli się rozkręca. Może Val zabiorą do Londynu, żeby została osobistą tekściarką 1D?
UsuńNie mam pojęcia co wymyślisz dalej ale już nie mogę się doczekać następnego :D
Haha, Niall wegetarianinem, ciężkie do wyobrażenia jeśli chłopak nie rozstaje się z jedzeniem ;)
Zapraszam do siebie
try-trust-him.blogspot.com
buziaki po raz drugi ;p
Sophie
eeeem... tyle.? trochę krótko... ale mimo wszystko jak zwykle cudownie :). te dialogi, gacie Lou... jak zwykle ryłam ze śmiechu :). co do Becky... całkiem urocza dziewczyna :). coś czuję, że Niall myśli podobnie... wyczuwam początkowy romansik, ale... zaskocz mnie :). co do Tay... nieszczególnie pałam do niej sympatią. sama nie wiem czemu, może dlatego, że mój wujek tak często mnie do niej porównuje.? albo te piosenki jako zemsta na facetach...? średnio mi się jej postać podoba. ale mimo wszystko chcę, żebyś mnie do niej przekonała. wiem, że Ci się uda, bowiem piszesz strasznie pozytywnie :). dlatego ten... pisz dalej. i zaskocz mnie kolejnym głupim wypadkiem :)
OdpowiedzUsuńżyczę ogromu weny i pozdrawiam.! ;*
PS: Niall jako wegetarianin.? zabawne... ;)
PPS: pojawił się pierwszy rozdział, mam nadzieję, że zerkniesz :).
http://zostaw-moje-sznurowki.blogspot.com/
tak, tak. wiem, że krótko, ale tydzień był okropnie zabiegany i nie miałam kiedy napisać czegoś dłuższego... następny postaram się napisać dłuższy :)
UsuńTay... ja ją uwielbiam i bardzo chciałam ją wplątać do opowiadania. ha, jak ja bym chciała być do niej porównana, zazdroszczę :) piosenki jako zemsta na facetach? nie, ja bym tego tak nie nazwała, ale nie będę sie tutaj z Tobą o to spierać. o gustach się nie dyskutuje, więc wiesz :) i będę starać się jak mogę, żebyś polubiła ją chociaż w tym opowiadaniu :)
kocham xoxoxo
ps: tak, też go sobie średnio wyobrażam w tej roli xd
oj, porównywanie do kogokolwiek mnie denerwuje, ale każdy ma swoje fanaberie, prawda.? :). może akurat polubię przynajmniej Twoją Tay :). postaraj się ją jakoś miło przedstawić :)
Usuńraczej nie potrafiłabym przedstawić jej niemiło, nie da się :) a przynajmniej ja nie potrafię ^^
Usuńkocham xoxoxo
try-trust-him.blogspot.com ~> właśnie wrzuciłam nowy rozdział, na który serdecznie zapraszam :)
OdpowiedzUsuńTo już 3 pod tym rozdziałem ale cóż ;)